poniedziałek, 6 maja 2013

III

Winda stanęła otworem, a my powoli wkroczyliśmy do apartamentu, gdzie gościć się mieliśmy przez kolejne trzy dni, podczas których przygotowywani mieliśmy być do przetrwania Igrzysk. Rozejrzałam się z wolna po penthousie. Wysokie ściany w kolorze pomarańczowym, a na jednej z nich wysokie okna sięgające od ziemi aż do sufitu. Panele na podłodze były jasne, pośrodku stał długi mahoniowy stół, a przy nim sześć krzeseł o wysokich zielonych oparciach o fikuśnych i przedziwnych, choć typowych dla Kapitolu kształtach- jedne pofalowane po bokach, inne oparcie było okrągłe ze szklaną szybką w kolorze błękitu pośrodku, a jeszcze inne kształtem przypominał kaktus, jednak pozbawiony kolców. Zauważyłam jeszcze wielką sofę-rogówkę w kolorze ostrego różu, a przed nim duży ekran telewizora plazmowego. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające panoramę Kapitolu. Zarówno ja, Beatryce, Ananda i reszta trybutów nie patrzyła na apartament z zainteresowaniem, ten widok był przecież dla nas codziennością.
- Zapraszam do stołu! - zawołała Torii i siadła na jednym z dziwnych krzeseł, zakładając nogę na nogę. Reszta dołączyła do niej chwilę później i wszyscy zaczęli pałaszować kolację. Niespiesznie ruszyłam w stronę stołu. Pochwyciłam jedynie ciepłą jeszcze bułeczkę i ruszyłam w stronę jednej z sypialni. - Moja droga! Posiłki spożywamy przy stole! Czy w domu nie nauczono cię kultury? - upomniała mnie oburzonym głosem. Zatrzymałam się na moment.
- Nie, nie nauczono - warknęłam, nawet nie odwracając się twarzą w jej stronę.- Z resztą i tak nie jestem głodna - mruknęłam i pomaszerowałam do jednego z pomieszczeń, szczelnie zamykając za sobą drzwi, nie mając najmniejszej ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Westchnęłam i przerwałam pieczywo na pół. Wcisnęłam do ust jeden kęs i zaczęłam przeżuwać z wolna, wpatrując się w widok za oknem. Światła. Gwar. Dźwięk przejeżdżających samochodów. Śmiech i rozmowy ludzi. Muzyka. To wszystko tworzyło razem niesamowitą kakofonię, do której już dawno zdążyłam przywyknąć i nie sądzę, że dałabym radę nagle się od tego wszystkiego odciąć. Przez głupie Igrzyska.
W końcu połknęłam ostatni kawałek bułeczki, dlatego otrzepałam się z okruszków i powłóczywszy nogami weszłam do łazienki. Automatycznie rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic, wybierając opcję masażu, szamponu  różanego i olejku aromatycznego o zapachu mleka z miodem. Po wybraniu odpowiednich przycisków stałam przez dłuższą chwilę w bezruchu, tępo wpatrując się w szarą ścianę łazienki. Potem dopiero zorientowawszy się, że ktoś właśnie wszedł do mojej sypialni zaczęłam namydlać się i spłukiwać się wodą.
Gotowa wyszłam z pomieszczenia, przebrana w satynową, seledynową bluzkę na ramiączkach i krótkich błękitnych spodenkach i ujrzałam przed sobą swoją mentorkę, Katniss Everdeen. Uniosłam brwi, gdy ta popatrzyła na mnie.
- Boisz się? - spytała cicho, a ja jedynie pokręciłam wolno głową - To bardzo źle.
- Dlaczego? - kobieta popatrzyła się bez wyrazu na ścianę naprzeciw łóżka. W końcu przygryzła dolną wargę.
- Podczas siedemdziesiątej czwartej edycji był pewien trybut z dystryktu drugiego. Nazywał się Cato i był pewny siebie. Zbyt pewny siebie. Zginął z mojej ręki - odrzekła.
- Ja nie chcę nikogo zabić. I nie zabiję - powiedziałam to bardziej do siebie, niż do niej, ale pomimo to mentorka wybuchnęła śmiechem.
- Nie wierzę w twoje zapewnienia, że nikogo nie zabijesz. Podczas swoich Igrzysk mówiłam to samo - mruknęła z lekkim uśmiechem, a potem podniosła się z mojego posłania i ruszyła w kierunku drzwi - Jeśli jesteś ciekawa, jak wypadła parada trybutów, przyjdź do salonu - rzuciła przez ramię, po czym zamknęła za sobą drzwi.
Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że warto byłoby obejrzeć jak się zaprezentowałam na rydwanie. Wyszłam z pokoju i stanęłam za sofą, krzyżując ręce na piersi. Popatrzyłam na ekran telewizora, na którym zobaczyliśmy dopiero otwierające się wrota Centrum Odnowy. W końcu rydwany wyjechały i ujrzałam siebie w towarzystwie Matta. Moja suknia niesamowicie odbijała światła reflektorów i błysków fleszy aparatów fotograficznych, dzięki czemu lśniłam, niczym diament, surowy i niezwykle spokojny u boku równie olśniewającego chłopaka o łagodniejszym wyrazie twarzy. Po chwili widziałam jak Matthew szepce mi coś na ucho dzięki czemu od razu się rozpromieniłam i wyglądałam jeszcze piękniej, niż wcześniej. Popatrzyłam na inne rydwany. Beatryce nie wyglądała tak niesamowicie, jak ja, a Ananda nawet nie wyróżniała się z tłumu. Zwróciłam jedynie uwagę na dziewczynę, zapewne osiemnastoletnią, na której głowie wystawała para spiczastych, białych kocich uszów, otoczona krótkimi blond włosami. Miała bystre, zielone oczy i ostre, również kocie pazury. Uśmiechała się szeroko i machała do tłumu uzbrojoną w pięć ostrych jak brzytwy szponów dłonią. Popatrzyłam na jej ubranie. Jej stylistka postanowiła przebrać ją w długie do kostek cętkowane futro, pod spodem nie zakładając na nią nic. Jej partner wyglądał niemal jak kobieta. Miał duże, pełne usta, wąskie oczy błądzące po publiczności, szczupły nos i wysokie kości policzkowe, a jego długie włosy zaczesane były na bok. Z wyglądu wydawał mi się być chudy i kościsty, jednak nie wiedziałam, co tak naprawdę kryje się pod jego czarnym futrem, w które był ubrany.
Wraz z Torii żywo komentowałam kiczowatość niektórych strojów i to wyśmiewałam się z sukienek dziewcząt z Kapitolu Dolnego- najmniej zamożnej dzielnicy, to raz chwaliłam ubiór chłopców z Górnego. Można powiedzieć, że bawiłam się nieźle, a nawet w kilku kwestiach zgadzałam się z Beatryce, dziewczyną, której wcześniej bałam się najbardziej. Zaraz po Kocicy ze Wschodu.
Relacja zakończyła się komentarzem Raphaela Linksa, komentatora wydarzeń sportowych (o, ciekawe, czyżby Igrzyska były uznane za zwykły sport?). Mężczyzna o jaskrawych różowych włosach i żółtych powiekach z szerokim uśmiechem na ustach mówił o wyglądzie tegorocznych trybutów i wspominał coś o domniemanym złagodzeniu zasad gry.
- Tak czy siak sobie poradzę - rzekła różowowłosa trybutka, rozkładając się wygodniej na sofie.
- W to nie wątpię. Jesteś zapewne silniejsza od większości dziewcząt - dziewczyna uśmiechnęła się, zadowolona z pochwały, a w jej oku pojawił się groźny błysk.
- Po prostu traktuj to jak zwykłą grę. Nic więcej nie trzeba. Wystarczy tylko trochę pewności siebie - dodała i wstała z kanapy, przeciągając się mocno. Cała nasza gromadka popatrzyła jak bez słowa odchodzi w kierunku swojego pokoju, delikatnie kręcąc biodrami - Dobrej nocy i do zobaczenia jutro - wymruczała jeszcze i lekko zamknęła za sobą drzwi.
Słowa dziewczyny dały mi do myślenia. Rzeczywiście pewność siebie doda mi odwagi i większej chęci do przeżycia. A Kocica?- zapytał mnie irytujący głosik w głowie. Wzruszyłam ramionami, zapominając, że jestem w towarzystwie innych trybutów, mentorki i Torii.
- Ona nie ma racji, prawda? - zapytała Ananda patrząc na Katniss. Kobieta wzruszyła ramionami.
- Możliwe, że ma - odparła cicho i również wstała, udając się do swojej sypialni. Torii, która zazwyczaj nadawała, jak katarynka, teraz siedziała dziwnie cicha. Popatrzyłam się na nią, a ona w odpowiedzi posłała mi piękny, szeroki uśmiech, który odwzajemniłam.
- Powinniście już się położyć, jest późno, a jutro czeka was wielki dzień - zaćwierkała. Automatycznie wstałam i udałam się do siebie, tak samo, jak reszta.
Leżałam jeszcze długo, zanim mogłam spokojnie zasnąć. Dręczył mnie nie tylko strach, ale i również i pytania, co zrobić, aby móc wygrać. Postanowiłam więc otworzyć się jakoś przed ludźmi i przestać pokazywać im swoje humorzaste, cyniczne oblicze, a dać do zrozumienia, że jestem promienna, świeża i miła.  Bo jestem, choć duszę w sobie te cechy tak silnie, jak tylko mogę. Dopiero na arenie stanę się groźna. Chcę, aby inni się mnie bali. Już jutro trening i już tutaj im pokażę, że na mnie warto uważać. W końcu zasnęłam, śniąc dziwne sny.
***
-Wstawaj, już ranek!- zbudziła mnie Torii swoim typowym, radosnym tonem. Mruknęłam coś pod nosem i już miałam rzucić jej pełne gniewu spojrzenie, kiedy przypomniałam sobie o swoim ciepłym obliczu. Przetarłam lekko oczy i przybrałam łagodny wyraz twarzy, po raz pierwszy nie marszcząc brwi.
- Dzień dobry - rzekłam i przeciągnęłam się mocno.
- Wskakuj pod prysznic, za pół godziny widzimy się na śniadaniu - dodała oczarowana moim porannym zachowaniem.
Po szybkiej kąpieli przebrałam się w przylegający top sportowy i wygodne spodnie, a później związałam włosy w wysokiego kucyka, wychodząc już z pokoju. Uśmiechnęłam się promieniście do wszystkich, którzy zdążyli już zasiąść przy stole i życzyłam im smacznego. W końcu do stołu dosiadł się Keith, przecierając zaspane oczy. Meyer siedział, wpatrując się tępo w swój talerz, a Matt, razem z Anandą i Torii prowadził żywą dyskusję. Katniss popatrzyła się na mnie podejrzliwie, ale odwróciła wzrok, gdy dołączyła się do nas Beatryce, posyłając mentorce szeroki uśmiech. Brunetka uśmiechnęła się blado w odpowiedzi.
- Domyślam się, że jako Kapitolińczycy nie macie zbyt wielkiego pojęcia o walce, dlatego radzę wam ćwiczyć walkę różną bronią, może jakaś przypadnie wam do gustu - zaczęła poważnie mentorka. Keith popatrzył się na nią z oburzeniem.
- Przecież ja doskonale władam nożem! 
- Nie wątpię - kobieta mruknęła i wzruszyła ramionami, a ja słuchałam jej dalszych wskazówek, jednocześnie zajadając się naleśnikami z jagodami i bitą śmietaną, popijając posiłek gorącą czekoladą.
Po skończonym śniadaniu wszyscy udaliśmy się wraz z Katniss do windy, która postanowiła odprowadzić nas na salę treningową. Postanowiłam spróbować noży i łuków, ale nie byłam pewna, czy mój pomysł zostanie dobrze przyjęty.     
W żołądku czułam mocne skurcze, a moje serce waliło mi jak młotem, ale nie dawałam tego po sobie poznać, posyłając innym łagodne uśmiechy.

6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, ciekawy i taki lekki w czytaniu... Eee... Nie wiem jak się wysłowić, taka nie ogarnięta jestem. Ale mi się podobało, czekam na next i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super ^_^
    Podobają mi się twoje opisy, jak przedstawiasz niektóre postacie, miejsca.
    Wydaje mi się, że w gdzieśtam pomieszałaś czasy, dałaś nagle teraźniejszy (chyba jakoś przy tych przejazdach rydwanów xp)
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :D
    Ach, i radzę wyłączyć tą weryfikacje obrazkową, czy jak to tam się nazywa xp bo strasznie wkurza

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny. Daj wiecej opisów "kocicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale chciałam trochę przybliżyć jej osobę, tak więc będzie więcej opisów Kocicy :)

      Usuń
  4. DAJ WIĘCEJ!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam mały błąd - " Chcę, aby inni się mnie bali. Już jutro trening i już tutaj im 'pokarzę", że na mnie warto uważać. W końcu zasnęłam, śniąc dziwne sny." W wyrazie 'pokarzę' zamień "rz" na "ż" :)
    Dobra, czytam dalej ^.^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy